Maria urodziła się około 1891 roku – była córką Józefa i Eweliny małżonków Staniszewskich. Jako zaledwie 19-letnia panna w pałacu w Gaworkach poślubiła
Mariana Bławdziewicza herbu Pomian, syna Adolfa i Marianny z domu Bogatko.
Na jednym z portali poświęconych Kresom odnajdujemy dosyć ciekawy opis tej rodziny
i majątku, który posiadali: „była to niezwykle energiczna dziedziczka i ona zajmowała się przede wszystkim gospodarzeniem, bowiem jej mąż, polityk, senator II Rzeczypospolitej poświęcał się działalności społecznej. Wspomagał, na przykład, działalność Teatru Miejskiego im. Elizy Orzeszkowej w Grodnie, organizował wycieczki krajoznawcze do miejsc historycznych, był prezesem Społecznego Komitetu Obywatelskiego w Grodnie, wspierającego różnorodne inicjatywy kulturalno-oświatowe.” Maria Bławdziewicz była bardzo energiczną i zaradną kobietą – „[…] dawała sobie radę z prowadzeniem gospodarstwa mającego 260 ha gruntów ornych, 20 ha łąk, 31 ha pastwisk, 184 ha lasu, 2 ha stawów, 14 ha ogrodów i licznych zabudowań gospodarczych, nie tylko chlewni, stodół czy spichlerzy, ale i takich, jak cegielnia, młyn i mleczarnia z serowarnią.”
Małżonkowie Bławdziewiczowie mieli dwoje dzieci – pierworodną córkę i syna.
O córce niewiele wiadomo – urodziła się około 1910 roku zapewne w Kaszubińcach. Prawdopodobnie jeszcze przed wojną zamieszkała w Warszawie – swój apartament mieli tam również Bławdziewiczowie z Nowego Miasta.
Synem Mariana Bławdziewicza i Marianny z domu Staniszewskiej był
Andrzej Jerzy urodzony 20 V 1912 roku w Kaszubińcach.
W 1938 roku Maria ciężko zachorowała. Nie pomagały wizyty polskich sław lekarskich, ani wyjazdy do lekarzy w Paryżu, czy Berlinie. Zmarła 21 I 1939 roku przeżywszy 48 lat. Pochowana została na parafialnym cmentarzu w Kaszubińcach.
Mogiła dawno już zapomniana, napisy wytarte i mało czytelne… Nie ma jednak wątpliwości, że jest to grób Marii Bławdziewicz, żony Mariana Bławdziewicza – przedwojennych i ostatnich zarazem właścicieli majątku Kaszubińce i folwarku Kotra. Nagrobek ocalał tylko i wyłącznie dzięki wielkiemu zaangażowaniu syna jednego z fornali dworskich Bławdziewiczów – Mikołaja Korszakowskiego.
Po agresji sowietów na Polskę grób został zniszczony. Pomnik zwalono z postumentu
i przysypano ziemią. Przez długie powojenne lata na kaszubińskim cmentarzu nie było najmniejszego śladu po byłej właścicielce dworu. Dopiero Pan Korszakowski odnalazł nagrobek i postawił go we właściwym miejscu.
Mąż Marii w 1939 roku został aresztowany przez NKWD – za wstawiennictwem swoich byłych fornali został jednak dosyć szybko zwolniony. Ponoć niedługo po tym zdarzeniu wyjechał do Warszawy. Jego dalsze losy nie są znane. Jest bardzo prawdopodobne,
że zmarł w 1944 roku w Nowym Mieście nad Pilicą – dawnym majątku rodziny Bławdziewiczów.
Zarówno Maria, jak i jej mąż w okresie powojennym byli bardzo ciepło wspominani przez żyjących jeszcze do niedawna fornali i dawnych sąsiadów. Dochodziło dość często do kłótni
z właścicielami sąsiadujących majątków chłopskich, kończących się nie raz procesami sądowymi, ale wzajemny szacunek mimo wszystko istniał.